Wiesz, pisanie listu do Ciebie to niełatwa sprawa.
Wiesz, czuję się taki kruchy. Bomby Cię nie słuchają.
Ale ta wojna nigdy mnie nie zmieni.
Dokąd idziemy? Jak damy radę trzymać się życia, gdy na zewnątrz wybucha noc?
Dokąd idziemy? Jak damy radę, jeśli życie w tych stronach to jak ciągnięcie losów?
Wiesz, czas upłynął, ale to wszystko nie było na darmo.
Uda mi się zobaczyć, jak dorastasz; to obietnica, której dotrzymam.
A potem znów kolejny dzień wstanie dla nas, dla nas.
Dokąd idziemy? Jak damy radę trzymać się życia, gdy na zewnątrz wybucha noc?
Dokąd idziemy? Jak damy radę, jeśli życie w tych stronach to jak ciągnięcie losów?
I nie umiem już dziwić się temu szaleństwu, które tańczy wokół mnie.
I myślę, że powinienem się bronić, ale trudniej jest walczyć,
gdy płacz matki… nie! nie może ocalić nocy… nocy…
Dokąd idziemy? Jak damy radę trzymać się życia, gdy na zewnątrz wybucha noc?
Dokąd idziemy? Jak damy radę, jeśli życie w tych stronach to jak ciągnięcie losów?
Wiesz, pisanie listu nigdy nie było łatwe.