Jadą co kwadrans pociągi z Cieszyna gdzieś hen,
Wczoraj nie spałem i dziś też nie w głowie mi sen,
Piątej mi klepki – kpi ze mnie mój patron – jest brak,
Lecz póki się śpiewa, póty to życie ma smak!
Kupię na dworcu gorącą kiełbasę i chleb,
W sercu mam miłość, piosenek zaś pełen mam łeb,
Wiem ja ze szkoły, co robić wypada i jak,
Lecz póki się śpiewa, póty to życie ma smak!
Bilet zachowam – mam album gdzieś w szafie na dnie,
Właśnie ruszyłem, a dokąd dojadę – kto wie?
Świat się za oknem przesuwa raz w przód, a raz wspak,
Lecz póki się śpiewa, póty to życie ma smak!
Wiele-m przepłacał i wiele-m na krzywy brał ryj,
Gdzie jest marchewka, tam zwykle się znajdzie i kij,
Choćby więc sępy czekały, aż padnę na wznak,
To póki się śpiewa, póty to życie ma smak!
Jadą wagony, a w każdym miejsc będzie ze sto,
Chwytam telefon: „Hej, ludzie! Czy słyszy mnie kto?”
Z bardzo daleka odpowiedź układa się tak:
Jak? Póki się śpiewa, póty to życie ma smak!