Co tu robię, w tym kościele –
ja, który nie wierzę w twego Jezusa –
z tą pustką, która mi ciąży
teraz, gdy ciebie już nie ma?
Jak dałeś radę być księdzem
wśród komunistów i faryzeuszy?
I jak daleko jest Monte Amiata1!
Ernesto2, już jej nie zobaczysz.
Boga nie ma;
nie wierzę w niego, dobrze wiesz.
Boga nie ma;
nie wierzę w niego, a ty mnie nie przekonasz.
To była rozmowa przerwana wpół,
gdy się zagubiłem i nie byłem już sobą.
Twój kościół na wzgórzu i jego społeczność:
przynajmniej one były czymś: światełkiem w ciemności.
A teraz Boga nie ma,
a ja Go potrzebuję.
Boga nie ma
i teraz bluźnię zamiast się modlić.
Wszyscy wpadają do Florencji
tylko po to, by napić się kawy
i wśród głupiej obojętności
umierają ludzie tak silni jak ty.
Ponieważ Boga nie ma,
jesteśmy sami na tym padole.
Mówię ci, że Boga nie ma,
lecz twój głos już mi nie odpowiada.
Szukałem go całą siłą mej woli,
lecz wiara jest jedynie darem Boga.
W niedzielę wiedziałem, że tam byłeś;
przynajmniej ty byłeś czymś: światełkiem w ciemności.
A teraz Boga nie ma;
nie, Boga nie ma.
Co jednak robię w tym kościele
pełnym ludzi takich jak ty,
którzy jeszcze chcą w coś wierzyć,
choć rozpaczliwa cisza we mnie
krzyczy: „Boga nie ma”.
1. wygasły wulkan w południowej części Toskanii2. Ernesto Balducci (1922-1992) był katolickim księdzem i pisarzem, zaangażowanym w działania na rzecz pokoju. Okolice Monte Amiata były miejscem, w którym się urodził i wychował.