Amira i Boško kochali się tkliwą miłością,
lecz w Sarajewie1 któż mógł zrozumieć,
że serce Muzułmanki
może bić dla tego,
którego rozum potępia:
Serba, wroga... wroga.
Ale po drugiej stronie mostu
jest już granica.
Po drugiej stronie mostu
nie ma wojny.
Żołnierze zrozumieją…
Są wszyscy w naszym wieku.
Po drugiej stronie mostu
wyprawimy piękne wesele.
Wyprawimy piękne wesele.
Amira i Boško idą ku drugiemu brzegowi.
Mają gołe dłonie, serca pełne smutku i naiwne dusze.
„Żołnierze, nie strzelajcie!
Jesteśmy młodzi i się kochamy.
Nie chcemy wojny,
więc gdzie jest problem?
My się kochamy”.
Ale po drugiej stronie mostu –
a może i po tej stronie, nieważne –
rządzi prawo broni,
potworność zwycięża.
Amira i Boško,
wpatrzeni w gwiazdy,
w doskonałym duecie
upadają pod serią z karabinu.
Upadają pod serią z karabinu
Amira i Boško, zabici w środku snu2
śpią od prawie czterech nocy pod śniegiem.
I nikt nie nadbiega,
ani Muzułmanie, ani Serbowie,
jedynie kilka sępów.
Żadnych kwiatów, żadnych wieńców... żadnych wieńców.
Ale po drugiej stronie mostu
jest już granica.
Po drugiej stronie mostu
mało ich to obchodzi.
Rzeka pod mostem
płynie wciąż tak samo
i tylko w piosenkach
oddajemy cześć tym, którzy się kochają.
Oddajemy cześć tym, którzy się kochają.
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Sarajewo2. w sensie marzenia