Gdybym był łatwym mężczyzną
lub – jak ty to określasz –
miał trochę mniej kolców,
a trochę więcej kwiatów,
nie zmuszałbym cię do dyskusji.
Powiedziałbym, że to moja wina,
ale zorientowałabyś się od razu,
że kłamię.
Lecz gdy słońce
powolutku zasypia,
a mordercy
kryją się w błękicie,
czy to prawda,
że chcesz zostać tu sama?
Czy to prawda, że już nie chcesz mnie widzieć?
Ale gdzie jesteś, ale gdzie jesteś1,
dokąd odeszłaś?
Czy włożyłaś do kieszeni
tamto moje zdjęcie,
na którym uśmiecham się i nie uśmiecham,
i jestem zmęczony
tym dziwnym życiem,
które nie jest moje?
Rzeczy, które się mówi
i to, co się robi,
nie zawsze odzwierciedlają
tę samą prawdę.
Pomiędzy kropką a przecinkiem
zobaczyłem, jak odchodzisz.
Próbować cię przekonać
byłoby szaleństwem.
Lecz gdy słońce
powolutku zasypia,
a samoloty tkwią samotnie
pośród błękitu,
czy to prawda, że chcesz zamknąć drzwi?
Czy to prawda, że nie chcesz już, bym wrócił?
Ale gdzie jesteś, ale gdzie jesteś,
dokąd odeszłaś?
Jeszcze się nie zorientowałaś,
jeszcze nie wiesz,
że właśnie wtedy, gdy
sądzisz, że jesteś daleka,
w gruncie rzeczy dla mnie daleka nie jesteś nigdy?
1. Można przetłumaczyć też "Ale dokąd, ale dokąd...", jako część zdania, kończącego się w kolejnym wersie. Taka niejednoznaczność, wynikająca z gramatyki włoskiej.