Czarny pies Petersburg – morda na łapach,
Stygną w pyle jego lodowate oczy.
W tę noc wdycham twój kamienny zapach
Chłonąc nazwy ulic, domów, pojazdów.
Czarny pies Petersburg – cichy horror przechodniów,
Wbija się w okna światło nocnych latarni.
Na Wołkowskiej wyją wilki, być może
Jutro tam będzie jeszcze weselej.
(Ref.)
To zwierzę nigdzie nigdy się nie spieszy.
W tę noc nikt nikogo nie woła.
Czarny pies Petersburg – ja słyszę twój głos
W martwych splendorach, w szeleście parasolów
Twoje nuty rozrzucone wszędzie jak włos,
Jak krople krwi na czerstwych rublach starego.
Czarny pies Petersburg – dachy, kanapy,
A powyżej tych dachów zieje pustka.
Napełniając popiołem w bramach dzbanki,
W brudzie nie do przejścia, żyje tutaj czystość.
(Ref.)
Czarny pies Petersburg – rozsypany proch
Tajemnice tych ścian w grobowej ciszy
Dyszy w każdym kącie po nocach dziwny szelest
Tutaj każdy pomnik jest w stanie wojny
Czarny pies Petersburg – czas ściśnięty księżycem
I twój stary pan zagrał na trąbce.
Wy milczycie razem, wspominając odmienne
Położenie fal na Newie.
Czarny pies Petersburg – noc stojąca u nabrzeża
Jest już w drodze, nie mam siły losu oszukać
W tej ciemnej wodzie odbicie początku
- widzę ja, i tak jak on, nie chcę umierać.
Czarny pies Petersburg – czy jest w ogóle coś żywego
W tym królestwie ścian obrzyganych przez czas?
Ty milczysz, ty zawsze pozostajesz spokojny
Nawet pod ciężarem samych gwałtownych przemian.
(Ref.)
Tylko ja, tylko ty, ja, ty, ja, ty,
Serce!
Tylko serce żyje.
To zwierzę...
Ta noc...
Tylko ja, tylko ty, ja, ty, ja, ty,
Serce!
Nasze serce żyje.
Nasze serce śpiewa.