Księżniczka jak z katalogu, praktykująca w sztuce uwodzenia,
ukryta w swym celofanowym świecie gdzieś w mieście blichtru,
czeka na księcia w białym Fordzie Capri.
Muskularny młody Tarzan zabiega o względy królowej sypialni.
Ona udaje aktorkę w tej łóżkowej scenie,
uczy się swych ról z kolorowych tabloidów,
nawlekając wszystkie perły swych dziecięcych marzeń,
kandydując do głównej roli na srebrnym ekranie.
Cierpliwości, mój Ty niespokojny aniele!
Cierpliwości, moje Ty wyperfumowane dziecko!
Pewnego dnia będą Cię kochać,
będziesz ich czarowała tym uśmiechem,
ale na razie to tylko kolejny poniedziałek w Chelsea.
Błądząc ze swym kadzidłem po londyńskim labiryncie,
ćwicząc zmienne grymasy twarzy w oświetlonej blaskiem neonów krainie czarów,
grając dla cieni rozproszonych po zrujnowanych kamiennych nawach -
Czy ośmieliłaby się recytować monologi ryzykując gwizdy publiczności?
Wchodząc w szafranowe zachody słońca będzie się modlić o niekończące się niedziele w Chelsea,
wyczarowywać zjawy kochanków z poszarpanych resztek świtu,
spełniona, a jednak zapomniana - miraż Saint Tropez,
aromatyczny afrodyzjak - zwiędła tuberoza.
Cierpliwości, mój Ty niespokojny aniele!
Cierpliwości, moje Ty wyperfumowane dziecko!
Pewnego dnia będą Cię kochać,
będziesz ich czarowała tym uśmiechem,
ale na razie to tylko kolejny poniedziałek w Chelsea.
(Cześć John, oglądałeś „The Standard”, jakieś cztery godziny temu?
Wyłowiłem młodą laskę z programu „The Old Father”.
Wiesz, taka niebieskooka blondyneczka. Nikt nie wie skąd się wzięła. Powiedziała, że chciałaby zostać aktorką, czy też coś w tym stylu.
Najśmieszniejsze, że powiedziała to z uśmiechem na twarzy.
Cieszyła się, no cóż, jej problem.)
Księżniczka jak z katalogu, praktykująca w sztuce uwodzenia,
pogrzebana gdzieś w swym celofanowym świecie w poniedziałkowym mieście blichtru
w Chelsea.