Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą wreszcie!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą jeszcze!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą wreszcie!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą jeszcze!
Jak co dzień rano, bułkę maślaną
popijam kawą nad gazety plamą.
Nikt mi nie powie, wiem co mam robić.
Szklanką o ścianę rzucam, chcę wychodzić.
Na klatce stoi cieć, co się boi
nawet odkłonić, miotłę ściska w dłoni.
Ortalion szary chwytam za bary
i przerażonej twarzy krzyczę prosto w nos:
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą wreszcie!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą jeszcze!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą wreszcie!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą jeszcze!
Trzymam się ściany niczym pijany,
tłum wkoło tańczy tangiem opętany.
Stopy zmęczone depczą koronę,
król balu zwleka, oczy ma szalone.
Magda w podzięce chwyta me ręce
i nie ma sprawy, ślicznie jej w sukience.
„Po co się spieszysz, po co się spieszysz?
Przecież do końca życia mamy na to czas,
aby być sobą,
aby być sobą jeszcze!
Aby być sobą,
aby być sobą wreszcie!”
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą wreszcie!
Chciałbym być sobą,
chciałbym być sobą jeszcze!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą wreszcie!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą jeszcze!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą jeszcze!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą wreszcie!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą jeszcze!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą wreszcie!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą wreszcie!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą jeszcze!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą wreszcie!
Chcemy być sobą,
chcemy być sobą jeszcze!