Spędziłbym trzy życia na rozmyślaniach o miastach,
z których uciekłbym przeskakując przez dachy,
w najbardziej godny sposób kradnąc prześcieradło,
które posłużyłoby mi jako takie, lub jako sprzęt do latania.
W gruncie rzeczy dziś jestem obieżyświatem,
wędrującym po najbardziej krętej linii oparów kawy,
po pomyśle, który mnie prześladuje, gdy nie myślę o niczym.
W gruncie rzeczy, jeśli mam być z tobą szczery,
gdy tak dryfuję nie trzymając kursu, nieźle się bawię
w klasie turystycznej obcego nieba.
Teraz, gdy brak mi słów,
teraz, gdy czas zanika.
Teraz, gdy mieszkam na Księżycu
i niezupełnie wiem, dlaczego...
Spędziłbym trzy życia na wędrówce i wyliczaniu szczegółów
tak małych jak krople, które służą nam za lustro,
każda zagubiona cząstka niekompletnego miejsca,
zalety wełny, gdy wiem, że jest ci zimno.
W gruncie rzeczy czuję się świetnie.
Nieuchwytność to jedyna forma, którą znam –
ja, który żyję na gwieździe i nie myślę o niczym.
W gruncie rzeczy, jeśli mam być z tobą szczery,
gdy tak dryfuję nie trzymając kursu, nieźle się bawię
w klasie turystycznej obcego nieba.
Teraz, gdy brak mi słów,
teraz, gdy czas zanika.
Teraz, gdy mieszkam na Księżycu
i niezupełnie wiem, dlaczego...
Teraz, gdy nie jesteśmy idealni
i mamy to, co znamy.
Teraz, gdy mieszkam na Księżycu
i… tak, wszystko w porządku.