Tak jak fale zbliżam się do ciebie, rozpływam się.
Jeśli nie będzie plaży, jedynie
Rozbiję się na twoim ciele.
Przeklęty odpływ, zawsze oddala mnie o zmierzchu,
Woła mnie księżyc i zachodzi słońce,
Straciłam cię po raz kolejny.
I spędzam noc szukając cię w głębi morza.
Szukam cię na plaży, twojej postaci, wiem, że się zjawisz.
Jedynie muszę wznieść
U twoich stóp zamek z piasku.
Czasami czuję twoją obecność, gdy leżę na słońcu,
A kiedy odchodzę ty podążasz za moimi śladami,
Opłaca się szukać ciebie, opłaca się na ciebie czekać.
I następnego dnia już nie świeci słońce,
Nikt nie udaje się nad morze,
Szukając ciebie nudzą się fale, nie zjawiasz się.
Łódź uświadamia mi, że wczoraj skończyło się lato,
Opuszczam plażę, teraz potrafię jedynie zniknąć.
I spędzam noc szukając cię w głębi morza.
Szukam cię na plaży, twojej postaci, wiem, że się zjawisz.
Jedynie muszę wznieść
U twoich stóp zamek z piasku.
Czasami czuję twoją obecność, gdy leżę na słońcu,
A kiedy odchodzę ty podążasz za moimi śladami,
Opłaca się szukać ciebie, warto się zatrzymać,
Aby posłuchać, czy wciąż do mnie przemawiasz.
Ciągle cię słyszę,
Przebudzona na ciebie czekam,
A we śnie wyobrażam sobie ciebie.