Tak wrócić znowu do Carrickfergus,
Na noc choć jedną do Ballygrant;
Przepłynąć morze – czego bym nie mógł,
By moją miłą ujrzeć móc tam.
Wpław tego morza wszak nie przepłynę,
Skrzydeł u ramion także mi brak;
Chciałbym mieć łódkę, byle łupinę,
Abym się do niej dostać miał jak.
Moje dzieciństwo mi przypomina
Szczęście odległe jak drugi brzeg,
Dawni koledzy, nawet rodzina,
Jak topniejący spłynęli śnieg.
Żyję bez celu i żyję w biegu
A łóżka ze mną nie dzieli nikt,
Tak wrócić znowu do Carrickfergus,
Do tych najdroższych zapukać drzwi.
Teraz w Kilkenny, jak się donosi,
Kryje jej ciało zwyczajny grób;
Byłbym jej każdy przesyłał grosik,
Lecz już nie śpiewam, co chcesz, to rób.
Dziś dużo piję, rzadko trzeźwieję,
I nikt zbyt długo nie chce mnie znać,
Już policzone moje nadzieje,
Dalej, połóżcie, chłopcy, mnie spać!