Rozmyślam nad czymś świetnym
Moje płuca napełniają się, a potem rozluźniają
Wypełniają się ogniem
Wydychają pragnienie
Wiem, to okropne
Jak spędzam dzisiejszy dzień
Te myśli nachodzą mnie
Tak często, że powinienem
Zamontować w tym pustym miejscu
To, co kiedyś kupiłem
Bo ktoś ukradł
Mi radio samochodowe
I teraz tak siedzę w ciszy
Chwilami cisza jest nie do wytrzymania
Ciężko jest mi to ukryć
Nie mogę już zatrzymać dumy w środku
Wydostała się na zewnątrz
Moja skóra krzyczy
Przypominając mi
Kogo zabiłem we śnie
Nienawidzę tego samochodu
Nie ma się za czym schować
Muszę się zmagać z własnymi uczuciami
Nie ma już nic, co by zamaskowało rzeczywistość
Może wyrwę tę kierownicę
Te myśli nachodzą mnie
Tak często, że powinienem
Zamontować w tym pustym miejscu
To, co kiedyś kupiłem
Bo ktoś ukradł
Mi radio samochodowe
I teraz tak siedzę w ciszy
Rozmyślam o czymś przerażającym
Bo tym razem nie mogę się schować za dźwiękiem
Odkryłem, że w życiu
Trzeba być konsekwentnym
I że wszyscy walczymy ze strachem
O nie, nie wiem, czy znamy sens istnienia
O rany
To za dużo
Muszę przestać myśleć
Wolałem, gdy w samochodzie grała muzyka
Jest kilka rzeczy, które możemy zrobić
Z nich wszystkich sens mają jednak tylko dwie
A z tych dwóch przez nas wybranych
Pokój zwycięży
A strach przegra
Jest wiara i jest sen
Proszę, wybierzmy któreś, bo
Wiara to bycie przytomnym
A przytomność to dla nas myślenie
A myślenie to dla nas życie
Więc z każdym rymem postaram się
Wyrazić wszystko tak, jakbym umierał
Żeby zmotywować was do myślenia
Te myśli nachodzą mnie
Tak często, że powinienem
Zamontować w tym pustym miejscu
To, co kiedyś kupiłem
Bo ktoś ukradł
Mi radio samochodowe
I teraz tak siedzę w ciszy
Rozmyślam nad czymś świetnym
Moje płuca napełniają się, a potem rozluźniają
Wypełniają się ogniem
Wydychają pragnienie
Wiem, to okropne
Jak spędzam dzisiejszy dzień
Te myśli nachodzą mnie
Tak często, że powinienem
Zamontować w tym pustym miejscu
To, co kiedyś kupiłem
Bo ktoś ukradł
Mi radio samochodowe
I teraz tak siedzę w ciszy