Wciąż jesteśmy tu, by się wahać i udawać, że wszystko w porządku,
jakby czas nie miał dla nas tej samej wartości,
jakby czas przeszły i czas teraźniejszy
nie miał w sobie tej samej słonawej goryczy.
Ty nie znasz pytań, lecz ja bym nie odpowiedział,
by nie wtłaczać słów w ryzykowny język.
Byłaś piękna, ja wiem, i jakże jesteś piękna!
Tak milczenie, jak spojrzenie mówią wiele...
Jeśli tu jestem, nie wiem, czym jestem, a jeśli chcesz
tego, którym jestem lub byłbym, tego, którym będę jutro,
nie mów, nie opowiadaj nic więcej, jeśli możesz;
niech to robią twe oczy, twe dłonie...
Nie odchodź... Idź!
Nie zostawaj… Zostań!
Nie mów… Mów mi o sobie!
Ty wiesz, ja wiem, jak wiele się gubi –
przeciąganych przez dni jak spieniona rzeka –
tych rzeczy, które zdawały się odmienne,
jak łąka pokryta asfaltem.
Pozostawanie tak, zamotanie w pustce,
pielęgnowanie wspomnień, lgnięcie do dawnych czasów
oznacza zastój lub odrzucenie – okrutne i lekkomyślne –
prawa do szczęścia...
Jeśli tu jesteś, czym jesteś? O czym myślisz i dlaczego?
Ja nie wiem, ty nie wiesz; jesteśmy tu czy w oddaleniu?
Być wszystkim, przez chwilę, w twoim wnętrzu;
mieć wszystko, ale nie przyszłość1...
Nie odchodź... Idź!
Nie zostawaj… Zostań!
Nie mów… Mów mi o sobie!
I jesteśmy tu, nadzy, o tej porze roku, która łączy
wszystko to, co nieruchome, wszystko to, co jest w ruchu;
nie umiem powiedzieć, czy jakiś sezon się rodzi, czy się kończy,
czy z nieba teraz pada deszcz, czy nie pada...
Jestem gotów powiedzieć „dzień dobry”, odpowiedzieć „dobrze”,
uśmiechnąć się, słysząc „cześć”, samemu też rzec „jak leci?”.
Tego wieczoru nie ma wiatru. Jesteśmy razem czy nie?
Czy tam, na zewnątrz, jest jeszcze miasto?
Jeżeli jest, zatańczmy w nim tego wieczoru,
zaśpiewajmy z przyjaciółmi nową piosenkę...
Od tylu lat jestem tu, czekając na wiosnę;
od tylu lat, i wciąż czuję się zdezorientowany...
Nie odchodź... Idź!
Nie zostawaj… Zostań!
Nie mów… Mów mi o sobie!
Nie odchodź... Idź!
Nie zostawaj… Zostań!
Nie mów… Mów mi o nas!
1. dosł. „jutro”