Na morzu Słońce igrało,
W głębi wód się przeglądało.
Tatiana tam przybiega,
Czerpnie wody, patrzy na dnie,
Pośliźnie się w morze wpadnie;
Tonie, krzyk jej się rozlega:
Ojcze ratuj nieszczęśliwą!
Ojcze ratuj nieszczęśliwą!
Na brzeg ojciec biegnie żywo,
Lecz ni czółna, ani wiosła,
Lecz ni czółna, ani wiosła,
W chwili burza je poniosła.