Na bratnich mogiłach nie widzi się wdów
Przychodzą tu ludzie twardawi,
Ktoś westchnie. Przykucnie. Postoi bez słów.
Ktoś kwiaty z wesela zostawi.
Znicz pełga. Tak czołgu dopalał się wrak
paliły się chaty rosyjskie,
tak palił się Smoleńsk, tak płonął Reichstag,
zajęło się serce gwardyjskie.
Tę ziemię przed laty stawiano pod włos,
śpi teraz pod płaszczem granitu.
Tu nie ma herosów, bo jeden jest los
zepchniętych w chłód nocy bez świtu.
Na skraju wioseczek, osiedli i miast,
dokładnie to samo jest wszędzie,
na bratnich mogiłach ni krzyży, ni gwiazd.
Na duszy lżej przez to nie będzie.