Nieco cieplej za szybą,
ale mocne mrozy
Wchodzę w te drzwi, jakby w ogród
lipcowych kwiatów
Ja tak chcę je rozgrzać ciepłem,
lecz białe róże
Na oczach wszystkich jestem gotów całować
i głaskać
Białe róże, białe róże,
bezbronne kolce
Cóż z nimi zrobił śnieg i mrozy, i
lód błękitnych wystaw (witryn)
Ludzie upiększają wami swoje święto
tylko na kilka dni
I zostawiają was umierające na białym
zimnym oknie
A ludzie zabierają was ze sobą
późnym wieczorem
Niech świąteczne światło wypełni
w mig wszystkie okna w podwórzach
Kto wymyślił żebyście rosły zimą,
o, białe róże
I prowadzi w świat srogich zamieci,
zimnych wiatrów