Biała koszulka, teraz czerwona, z nosa krwawi mi.
Ja śpię, ty na paluszkach,
Skradasz się, jakby nikt się nie domyślał.
Myślisz, że jesteś takim kryminalistą.
Siniaki na kolanach - przez ciebie noszę,
lecz nie dziękuj, i nie mów proszę.
I tak co zechce to zrobię.
A moja dusza bardzo cyniczna.
Taki twardziel z ciebie?
Taki brutal z ciebie?
Co mu ciągle mało,
Z tą wydętą klatą.
Lecz to ze mnie kawał drania,
Co zasmuci twą matkę,
Zirytuje twoją laskę,
Co uwiedzie twego ojca.
Jestem kawał drania... ba.
Jestem kawał drania
Lubię, jak przejmujesz kontrolę.
Nawet jeśli wiesz, że tak nie jest,
Ale pozwolę ci grywać tę rolę,
Zostanę twoim zwierzaczkiem.
Mama lubi ze mną śpiewać,
Jednak raczej nie tę piosenkę
Kiedy pozna jej słowa,
Zacznie współczuć mym facetom.
Taki twardziel z ciebie?
Taki brutal z ciebie?
Co mu ciągle mało,
Z tą wydętą klatą.
Lecz to ze mnie kawał drania,
Co zasmuci twą matkę,
Zirytuje twoją laskę,
Co uwiedzie twego ojca.
Jestem kawał drania, ba…
Jestem bardzo, bardzo dobra… w byciu złą, złą…
Lubię, kiedy wściekasz się.
Właściwie to fajnie, że zostałeś sam,
Mówisz, że ona się mnie boi?
Ale o co jej chodzi?
Może o to, że pachnę twoją wodą kolońską.
Bo ja jestem kawał drania.
Jestem wielkim draniem.
Wielkim draniem niesłychanie.
Jestem zła.