Jest sobie taki mały domek,
z wieloma kolorowymi okienkami
i taka mała paniusia
patrząca dwojgiem wielkich oczu.
I jest sobie taki mały facecik,
który zawsze wraca późno z pracy
i ma taki mały kapelusik,
a w nim marzenie do zrealizowania;
im więcej o tym myśli, tym bardziej nie może się doczekać.
Kochanie, nie możesz się smucić.
To życie to kajdany
i czasem trochę boli.
Patrz, jaka jestem spokojna,
choć przechodzę przez las
z pomocą dobrego Boga,
zawsze uważając na wilka.
Uwaga na wilka. Uwaga na wilka.
Mieszkając razem. Mieszkając razem.1
Tam dalej jest taka mała łączka,
gdzie głośno cykają świerszcze
i taki słodki, delikatny zapach.
Kochanie, nadeszło lato,
a my tutaj chcemy się kochać,
leżąc pośrodku tego morza świerszczy.
To taka drobna miłość,
a jednak tak wielka, że czuję, jakbym fruwał;
im więcej o tym myślę, tym bardziej nie mogę się doczekać.
Kochanie, nie możesz się smucić.
To życie to kajdany
i czasem trochę boli.
Patrz, jaka jestem spokojna,
choć przechodzę przez las
z pomocą dobrego Boga,
zawsze uważając na wilka.
Uwaga na wilka. Uwaga na wilka.
Mieszkając razem. Mieszkając razem.
1. W oryginale po angielsku. Trudno powiedzieć, jak to najlepiej przełożyć.