Kiedyś w końcu będziesz sam
nieodwołalnie sam.
Sam wobec paru pytań,
znasz je dobrze, równie dobrze
jak ja znam:
Czy Cię pokochał świat?
Czy ślad po Tobie...
ślad
zostanie, czy zginie?
To artysty smutny walc,
to jest okrutny walc.
Artystów zimny Bóg
pytany o to milczy.
On wie, wyrok zna.
Nie znasz go,
nie zgadnę go ja.
To artysty smutny walc
po białej nocy kres,
aż z pustej butelki,
precz, odfrunie mały bies.
Pewnie czyjś ciepły gest
znaczy i wart więcej jest
niźli aplauz olbrzymich sal.
Słuszne są myśli te...
Tak ładnie pocieszasz się,
lecz trwożnie zimnym zmierzchem
patrzysz w dal, daleką dal.
Kiedyś w końcu będziesz sam
nieodwołalnie sam.
Sam wobec paru pytań,
znasz je dobrze, równie dobrze
jak ja znam:
Czy Cię pokochał świat?
Czy ślad po Tobie...
ślad
zostanie, czy zginie?
To artysty smutny walc,
to jest okrutny walc.
Artystów zimny Bóg
pytany o to milczy.
On wie, wyrok zna.
Nie znasz go,
nie zgadnę go ja.
To jest walczyk z losem, co
na wszystkich wyrok zna.
Zgaduje go wielu,
wielu zgadnie... lecz nie ja.
Nie ja.