Gdy była młodsza
Stała i wpatrywała się w drzwi
Czekając na dzień
Który wiedziała, że z pewnością nadejdzie
Kokardki w jej włosach
Ubrana w sposób, jaki myślała, że lubisz
Lecz, gdy czas mijał dalej
Blaknęła każda z obietnic
A dziś już wyrosła
Przechodząc przez to na własną rękę
Na tyle już silna, by dostrzec, że
Byłeś tam, gdzie chciałeś być
Już koniec agonii
Nie pozwolę ci określić
Wszystkiego, kim jestem po jednej rzeczy, której mi brak
Bo jestem warta więcej
Nie powinnam się ukrywać
Tym razem te łzy już za ciebie nie popłyną
Nie będę zawstydzona
Nigdy więcej swym imieniem
Czasami zastanawia się
Wyobraża sobie jaki jesteś
Pustka w środku
Stworzozna przez to, że przegapiłeś jej życie
Ocean powiększa się
Z całym twoim milczeniem
Zostawia za sobą marzenia
Rozwiewa dziecięce fantazje
I dziś już wie, że
Nie wrócisz do domu
Zdejmuje z włosów kokardki
Czekała dwadzieścia lat
Już koniec agonii
Nie pozwolę ci określić
Wszystkiego, kim jestem po jednej rzeczy, której mi brak
Bo jestem warta więcej
Nie powinnam się ukrywać
Tym razem te łzy już za ciebie nie popłyną
Nie będę zawstydzona
Nigdy więcej swym imieniem
Już koniec agonii
Nie pozwolę ci określić
Wszystkiego, kim jestem po jednej rzeczy, której mi brak
Bo jestem warta więcej
Nie powinnam się ukrywać
Tym razem te łzy już za ciebie nie popłyną
Nie będę zawstydzona
Nigdy więcej swym imieniem
Nie będę, nie będę
Nie będę, nigdy więcej
Nigdy więcej, nigdy więcej
Nie będę, nigdy więcej