Budzi się dzień, a ja muszę odejść.
Ty śpisz, a jednak jestem pewien, że będziesz wiedzieć,
dlaczego to się musiało skończyć w ten sposób.
Ty i ja spędziliśmy razem wspaniałe chwile,
ale mówiłem ci, że pewnego dnia
odkryjesz, że mnie nie ma.
Ja po prostu muszę iść dalej.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
czekanie w porannym deszczu.
Boże, daj mej niespokojnej duszy odrobinę cierpliwości.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
żadnych strat i żadnych zysków.
Chyba spędzę swe życie na stacjach kolejowych.
Chyba spędzę swe życie na stacjach kolejowych.
Wiem, że gdy się obudzisz, będziesz płakać,
a słowa, które napisałem na pożegnanie
wcale cię nie pocieszą.
Jednak z czasem zrozumiesz,
że sny, które śniliśmy, to były mrzonki.
Dla takiego beznadziejnego włóczęgi jak ja
żyć to znaczy być wolnym.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
czekanie w porannym deszczu.
Boże, daj mej niespokojnej duszy odrobinę cierpliwości.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
żadnych strat i żadnych zysków.
Chyba spędzę swe życie na stacjach kolejowych.
Chyba spędzę swe życie na stacjach kolejowych.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
czekanie w porannym deszczu.
Boże, daj mej niespokojnej duszy odrobinę cierpliwości.
I kolejne miasto, kolejny pociąg,
żadnych strat i żadnych zysków.
Chyba spędzę swe życie na stacjach kolejowych.