Anno, jest mi strasznie ciężko
wszystkie opisy wydają się puste
jesteś niczym1, tak to się mówi
Nie jesteś miła w obyciu
twoje nastroje zmieniają się często
całujesz mnie tylko, kiedy poproszę
Swoimi historiami możesz
niejednego naprawdę zaskoczyć
Jesteś pewna, że się nie zestarzejesz
żyć zdrowo - to dla ciebie obojętne
palisz zbyt wiele, ile się tylko da
Dla ciebie zawsze musi coś się dziać
stale się muszę starać
wciąż jesteś trochę nakręcona
Kiedy potem leżę w łóżku wyczerpany
ty jeszcze długo nie jesteś zmęczona
Lubię cię dużo bardziej, niż to może się wydawać
własnie dlatego, że taka jesteś, kocham cię
nie wiem nawet, jak to z tobą jest
to po prostu nie do opisania
potrzebuję cię
Anno, nie jesteś już szczupła
raczej już chorobliwie chuda
utrzymujesz stale swoją niedowagę
Moje żarty są dla ciebie często płaskie
znasz me słabości zbyt dokładnie
czasem cię wkurza moja twarz
Kiedy się nie muszę o ciebie stale troszczyć
robię wszystko jeszcze gorzej
Lubię cię o wiele bardziej, niż to może się wydawać
właśnie dlatego, że taka jesteś, kocham cię
nie wiem nawet, jak to z tobą jest
to po prostu nie do opisania
potrzebuję cię
W tobie mógłbym się zawsze na nowo zakochać
nie ma w tym żadnej przesady
Anno, moja poezjo
tej nie chciałaś nigdy
teraz widzisz, co z niej masz
1. Czyżby 'puchem marnym'? Ale Mickiewicza Herbert przecież chyba nie czytał...