W szafie, moje uczucia
Przede wszystkim nic nie mówić i udawać
Być poza, trochę odchylonym
Na końcu okrętu, powoli tonę
Mamo, przepraszam, nie będę cię kłamać
To trudne wymazać wszystko, co mnie przyciąga
Moje wszystkie pragnienia trochę mnie przerastają
Tato, to prawda, wyrosłam na opak
Jestem kwiatem, który tłucze się między dwoma kamieniami
Mam serce spierdolone przez dobre maniery
Pewnego dnia skończymy z nienawiścią i obelgami
Ktoś przyjdzie, by im powiedzieć
Że się kochamy, że to nie jest nieczyste
Nie myślę o tym by to skończyć
Wasze uderzenia dodają mi rozpędu
Na dobre i na złe
Pewnego dnia chwycę jej rękę, to pewne
Nie istnieje ocenzurowana miłość
Istnieje tylko szczera miłość
Nie istnieje ocenzurowana miłość
Istnieje tylko szczera miłość
Ukrywać to, kim jestem naprawdę
Uciszać pogłoski
Słowa są tnące
Okłamywać się przez zaciśnięte zęby
Szukają lekarza
Cierpimy nie będąc chorymi
Mamo, przepraszam, wzięłam twoje leki uspokajające
To nie tak, że chciałam odejść ale to okrutne
Chciałam tylko pospać odrobinę dłużej
Tato, nie martw się, nauczyłam się biegać
Ja też chcę mieć rodzinę do wykarmienia
Co ich to obchodzi, obok kogo położę się spać
Pewnego dnia skończymy z nienawiścią i obelgami
Ktoś przyjdzie, by im powiedzieć, że się kochamy, że to nie jest nieczyste
Nie myślę o tym by to skończyć
Wasze uderzenia dodają mi rozpędu
Na dobre i na złe
Pewnego dnia chwycę jej rękę, to pewne
Pewnego dnia skończymy z nienawiścią i obelgami
Ktoś przyjdzie, by im powiedzieć, że się kochamy, że to nie jest nieczyste
Nie myślę o tym by to skończyć
Wasze uderzenia dodają mi rozpędu
Na dobre i na złe
Pewnego dnia chwycę jej rękę, to pewne
Nie istnieje ocenzurowana miłość
Istnieje tylko szczera miłość
Nie istnieje ocenzurowana miłość
Istnieje tylko szczera miłość