Dotarliśmy tutaj nieco zmęczeni
i głodni poezji,
z rękami pełnymi miłości,
która nie chce odejść.
Żyliśmy i powoływaliśmy na świat dzieci,
sadziliśmy drzewa, mocowaliśmy flagi,
napisaliśmy ponad tysiąc piosenek
może pięknych, może niepotrzebnych.
Inne wzruszenia nadejdą –
przyrzekam ci to,
moja przyjaciółko.
I dotarliśmy tutaj, by zaśpiewać
dla tych, którzy chcą posłuchać.
Żyliśmy w cieniu
zbyt wielu fałszywych obietnic.
Dziś jest czas na przemyślenia;
dziś jest czas na zmiany.
Wciąż poszukujemy i wędrujemy,
śniąc oczami
kobiet i mężczyzn.
Inne wzruszenia nadejdą –
przyrzekam ci to,
moja przyjaciółko.
Przemierzyliśmy pustynie umysłów,
szare, spokojne morza samotności.
Stawialiśmy zakłady o przyszłość,
przyjmując ze spokojem wygrane i przegrane.
Inne wzruszenia nadejdą –
przyrzekam ci to,
moja przyjaciółko.
I dotarłem tutaj
z wyrazem twarzy uratowanego rozbitka
i leniwym krokiem szczęśliwego cygana,
walizkami pełnymi wspomnień,
przyjaciół utraconych i odzyskanych,
odrobiny wyrzutów sumienia i skruchy,
bez żalu i tęsknoty.
Inne wzruszenia nadejdą –
przyrzekam ci to,
moja przyjaciółko.
Przemierzyliśmy pustynie umysłów,
szare, spokojne morza samotności.
Nadejdą inne wiosny –
nie spod znaku słońca, liści i kwiatów,
ale nowego sezonu
nowych myśli.
Inne wzruszenia nadejdą –
przyrzekam ci to,
moja przyjaciółko...