Dwadzieścia dziewczynek, zanim urodziłem się.
Mój ojciec pragnął syna.
Miałem oddzielny pokój,
samochód na osiemnastkę.
Nocami zliczałem marzenia,
aż jakiś nieznany bóg
przekreślał mi je rankiem,
gdy budziłem się.
Dwadzieścia nieprzespanych nocy
i rzekłem: nie dam rady więcej.
Ojciec skreślił syna.
Jestem nieodpowiedni.
Na alei życia nie mam ani jednego miejsca.
Przede mną widok na przepaść,
lecz ja dokonałem rzeczy niemożliwych.
Jestem nieodpowiedni.
Jestem nieodpowiedni.
Dwadzieścia gier, jak mam się nimi nacieszyć?
Już wcześniej znałem wynik.
Miałem plastikowego kwiatka.
Perfumy na moim płaszczu.
Po kieszeniach chowałem łzy,
aż jakiś nieznany bóg
podpalał mi je,
gdy spoglądałem na nie.
Dwadzieścia podróży powraca na minutę przed zaśnięciem.
Zanim na dobre pomarzę o tobie.
Jestem nieodpowiedni.
Na alei życia nie mam ani jednego miejsca.
Przede mną widok na przepaść,
lecz ja dokonałem rzeczy niemożliwych.