To był smutny wieczór
Jakich bywają tysiące
Gdy ten mężczyzna przyszedł ze mną porozmawiać
Mimo, że było już późno
I czekano na mnie z kolacją
Wiedziałam, że to na niego czekałam
I widziałam, jak się uśmiecha
Widziałam jego oczy, jak mówią
Zatopione w westchnieniu
Zostań ze mną
Mogłam czuć jego serce
W rytmie sto na godzinę
I nagle się przestraszyłam
Gdy usłyszałam, co oni
Mi mówią...
Nie no, co sobie wyobrażasz
Ty się, dziewczyno, zastanów
Ten chłopak ma nieczyste zamiary
I jest bez grosza
Daj spokój, nie bądź głupia
Proszę cię, przestań
Na pewno nie jest naprawdę tym
Za kogo się podaje
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak...
Mój ty piękny z przedmieścia
Nie pozwól się zasmucić
Nigdy więcej się nie rozstaniemy
Przyznajcie, że to dziwne
By przyjąć, że można kochać
Nieznajomego i dać sobie zamieszać w głowie
Lecz widziałam, jak on się uśmiecha
Widziałam, jak jego oczy mi mówią
Że będzie mnie kochał na zabój
Że będzie mnie ubóstwiał
Mogłam poczuć jego serce
W rytmie sto na godzinę
I już nie będę się bała
Kiedy będziecie mi mówić
Nie no, co sobie wyobrażasz
Ty się, dziewczyno, zastanów
Ten chłopak ma nieczyste zamiary
I jest bez grosza
Daj spokój, nie bądź głupia
Proszę cię, przestań
Na pewno nie jest naprawdę tym
Za kogo się podaje
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak...
Nie no, co sobie wyobrażasz
Ty się, dziewczyno, zastanów
Ten chłopak ma nieczyste zamiary
I jest bez grosza
Daj spokój, nie bądź głupia
Proszę cię, przestań
Na pewno nie jest naprawdę tym
Za kogo się podaje
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak się życie plecie
Tak...