Spójrz, wieczór znów zapada, ciężki i mroczny.
Ty mi zawsze mówisz że nie wolno się przyzwyczajać.
W większości wypadków masz rację, ja się nie sprzeczam.
W końcu to tylko nas dwoje tak tylko, razem.
Spójrz, śnieg spadł, biało na balkonie,
Raz na dwadzieścia lat jest tu chwila zmiłowania.
To nie staje się łatwiejsze – ja i ty.
Miałeś rację mówiąc: to kwestia decyzji.
(Refren)
I nagle myślę sobie – mamy szczęście,
Nazwij to – los, nazwij to – my.
Miłość długodystansowa, to niełatwe.
To niełatwe, ale, wygląda że udało nam się.
Spójrz, staliśmy się podobni, bez zaplanowania.
Kiedyś jeszcze cytowałeś mi, grałeś.1
Dziś już wystarczają mi rzeczy proste:
Twoja ręka na mnie, spacerek z dziećmi.
Spójrz, nauczyliśmy się z czasem, mówić odrobinę mniej,
Zamieniliśmy sny na bardziej trzeźwe cele.
Pozostały jeszcze pytania które zostawiliśmy bez odpowiedzi
I zasady któreśmy lekko wygięli, tak to wygląda w miłości.
1. na jakimś instrumencie