Zdaje się, że wczoraj,
Lecz to było dawno,
Janey była urocza, była królową moich nocy,
W ciemnościach i przy wyciszonym radiu.
A sekrety, które dzieliliśmy,
Góry które przenosiliśmy,
Stawały w dzikim, nieokrzesanym ogniu,
Aż wreszcie wypaliły się, że nie zostało śladu.
Pamiętam, co wtedy mówiła,
Jak przysięgała, że to już na zawsze.
Pamiętam jak mocno tuliła mnie w ramionach.
Chciałbym nie wiedzieć dziś tego czego nie wiedziałem wówczas.
Pod wiatr.
Podążaliśmy pod wiatr.
Młodzi i silni, wciąż szliśmy
Pod wiatr.
Z wolna przeminęły lata
I stałem się samotny.
Wśród obcych, których brałem za przyjaciół,
Coraz dalej i dalej od domu.
Myślę, że zgubiłem drogę,
Tak wiele ich było.
Żyłem by uciekać, uciekałem by żyć
Nie przejmując się płaceniem ani tym, ile jestem winien,
Robiąc osiem mil w minutę miesiącami,
Łamiąc wszystkie prawa, które da się złamać,
Zacząłem odnajdywać siebie
Stale szukając schronienia.
Pod wiatr.
Samotnie pod wiatr.
Szukam ciągle kryjówki przed tym wiatrem.
Dobrze, że już przeszły te szalone lata.
Więcej mogę myśleć teraz
O terminach i zobowiązaniach.
Co zostawić, co odrzucić.
Pod wiatr
Nadal wciąż idę pod wiatr.
Starzeję się ale ciągle idę pod wiatr.
Jestem coraz starszy ale nadal idę
Pod wiatr
Pod wiatr.
Pod wiatr…
Nadal idę,
Wciąż idę pod wiatr.
Wciąż idę,
Nadal idę pod wiatr.
Wciąż idę,
Wciąż idę pod wiatr.
Wciąż idę pod wiatr.
Popatrz na młodzieńca,
Popatrz jak on idzie.
On też pójdzie pod wiatr.
Daj kowbojom pędzić,
Daj im pędzić.
Oni także będą pędzić pod wiatr.
Pod wiatr...