Na brąz opalone ramiona łamią każdego dnia
Twardy chleb rzeczywistości, jak gdyby miał być ich ostatnim
Świeżo obmyte oczy karmią się bez wątpliwości
Z satelitarnych talerzy życiem jakie wybrały
Kształtne usta wysysają z zadowoleniem
Szpik nostalgii z kości wspomnień
Wędrujące myśli dotykają nieświadomie
Kolan innych ludzi pod bogato nakrytymi stołami
Przy kolacji
Przy kolacji
Dobrze zbudowani przyjaciele tańczą pogodnie
Zawsze ten sam układ na chwałę muzyki
Zmęczeni walką bohaterowie przelewają gorącą krew
Na polu rozrywki, jak gdyby nie było jutra
Przy kolacji
Przy kolacji
Na brąz opalone ramiona łamią każdego dnia
Twardy chleb rzeczywistości, jak gdyby miał być ich ostatnim
Świeżo obmyte oczy karmią się bez wątpliwości
Z satelitarnych talerzy życiem jakie wybrały
Przy kolacji
Przy kolacji