Osłoń me ciało kołdrą Twych włosów
przed porannym słońcem,
by nie zobaczyło mnie nagim przy Tobie.
Obejmij me usta Twoimi,
naucz mnie oddychać pustką, tak jak ryba.
Karm mnie i połknij mnie Twymi ustami.
Oplatasz me zmysły pajęczą siecią,
która zniewala mnie.
Zaplatasz każdy dzień z następnym,
i dzień po dniu zaplatasz, zaplatasz...
Owiń mnie swymi ramionami,
uczyń z nich dwie kokardki,
które przywiązałyby mnie do Twego serca, najdroższa.
Zniewól Twymi pocałunkami
wszystkie te zmysły,
które rządzą mym sercem.
Przyciągasz me spojrzenia do Twych ramion,
i niżej, aż do Twej spódniczki, i uwielbiasz to,
bo to wyzwala mą namiętność.
Przywiąż mnie do Twego łoża,
nie porzucaj chęci przekonania się,
jak bardzo jesteśmy w sobie zakochani.
Zwijasz dla mnie cygara namiętności,
by ich dym głęboko wnikał w Twą skórę.
Między jednym a drugim wybuchem namiętności
plączesz nitki tej biednej marionetki, którą jestem.
Owiń mnie swymi ramionami,
uczyń z nich dwie kokardki,
które przywiązałyby mnie do Twego serca, najdroższa.
Zniewól Twymi pocałunkami
wszystkie te zmysły,
które rządzą mym sercem.
Przywiąż mnie do Twego łoża,
nie porzucaj chęci przekonania się,
jak bardzo jesteśmy w sobie zakochani.
Zwijasz dla mnie cygara namiętności,
by ich dym głęboko wnikał w Twą skórę.