Są takie dni,
takie dni, gdy bogowie cię zapominają,
gdy pewne wspomnienia ciążą,
dni, których nie powinno się przeżywać,
lub chociaż móc włożyć je w nawias.
Właśnie taki dzień,
wykreśliłam
na zawsze:
14 lutego.
Są takie dni,
takie dni, które są twoim wrogiem,
gorszym niż piątki trzynastego.
Dni, które mijają w zwolnionym tempie,
a zegary nie chcą się uciszyć.
Właśnie taki dzień
w kalendarzu,
właśnie taki dzień to
14 lutego,
Gdy się wie, ile czasu,
gdy się wie, ile bólu
potrzeba, by zapomnieć;
gdy się zna tę pustkę,
gdy się przeżywa ten brak,
mając nadzieję nigdy więcej nie kochać,
nigdy więcej nie kochać.
Są takie noce,
których nadejścia się nie pragnie,
czując się jak nad brzegiem przepaści;
noce zbyt bezsenne, by uciec,
bo sprawiają, że czujesz się nieswojo.
Jak ten dzień,
odmierzany klepsydrą.
Właśnie ten dzień:
14 lutego,
Gdy się wie, ile czasu,
gdy się wie, ile bólu
potrzeba, by zapomnieć;
gdy się zna tę pustkę,
gdy się przeżywa ten brak,
mając nadzieję nigdy więcej nie kochać.
Gdy się wie, ile czasu,
gdy się wie, ile bólu
potrzeba, by zapomnieć;
gdy się zna tę pustkę,
gdy się przeżywa ten brak,
mając nadzieję nigdy więcej nie kochać.