Zbigniew:
Z tobą chcę oglądać świat,
wśród wysokich błądzić traw.
Wtedy to wszystko, to, to, co widzę, czuję,
naprawdę jest.
Kwitnie sad, powiał wiatr,
tak, jak śnieg, sypnął kwiat –
wszystko to naprawdę jest.
Zdzisława:
Z tobą chcę oglądać świat.
Jaki piękny księżyc, patrz!
Widzisz to, to, co ja, jakie to jest proste!
Oba: Wystarczy być.
Jaki świt, jaki blask,
jaki śpiew, jaki ptak –
wszystko to, to wszystko w nas.
Zdzisława: Gdy ty i ja, cały świat jest dla nas,
Oba: gdy ty i ja,
zapach łąk, plaży piach,
nocy mrok, światło dnia –
wszystko to, gdy ty i ja.
Wiem to, czuję, życie mnie nie mija,
obok ciebie ważna każda chwila.
Zdzisława:
Żyję znów,
gdy jesteś tu,
w obłoku snów.
Zbigniew:
Piękny świat dziś znów ma sens,
naprawdę jest to takie proste.
Oba:
Spójrz, jak wszystko się niezmiennie zmienia!
Nigdy dosyć tego zachwycenia.
Zbigniew:
Widzisz, spójrz,
znów zakwitł bez,
to wszystko jest.
Znów widzę sad, kwitnący sad,
gdy płatków śnieg na nasze głowy spadł.
Zdzisława:
Z tobą chcę oglądać świat.
Jaki piękny księżyc, patrz!
Widzisz to, to, co ja, jakie to jest proste!
Oba: Wystarczy być.
Jaki świt, jaki blask,
jaki śpiew, jaki ptak –
wszystko to, to wszystko w nas.
Zdzisława: Gdy ty i ja, cały świat jest dla nas,
Oba: gdy ty i ja,
zapach łąk, plaży piach,
nocy mrok, światło dnia –
wszystko to, gdy ty i ja.
Zbigniew: Z tobą chcę oglądać świat,
Zdzisława: wciąż niezmiennie zmienny.
Zbigniew: Z tobą chcę oglądać świat,
Zdzisława: codziennie codzienny świat.