Jakże słodko śpi dziecina,
Taki widok gniew rozpuszcza
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
We śnie też go nie opuszcza
We śnie też go nie opuszcza
Z rysów trochę przypomina on
Zmarłego mi braciszka
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
Małolata, bazyliszka
Małolata, bazyliszka
Mógłbym kochać go jak syna,
Byt zapewnić mu bezpieczny
Gdyby nie ta kpiąca mina
Gdyby nie ta kpiąca mina
Gdyby nie ta kpiąca mina
Drwiący uśmiech zębów mlecznych
Drwiący uśmiech zębów mlecznych
Krokodyla, sukinsyna
Bym darował mu pomału
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
Ale ta bezczelna mina
Doprowadza mnie do szału
Doprowadza mnie do szału
I w tym nie ma mojej winy,
Żem mu katem a nie wujem
Tylko tej bezczelnej miny
Tylko tej bezczelnej miny
Tylko tej bezczelnej
I w tym nie ma mojej winy
I w tym nie ma mojej winy
I w tym nie ma mojej winy
Żem mu katem, a nie wujem
Tylko tej bezczelnej miny
Tylko tej bezczelnej miny
Tylko tej bezczelnej miny
Tylko tej bezczelnej miny
Którą tak mnie prowokuje
Prowokuje, tak prowokuje,
Prowokuje, prowokuje,
Prowokuje, prowokuje,
Prowokuje, prowokuje!