Instrumentalny (0:00 - 1:24)
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
Wzdłuż Euston Road leżało kilkanaście trupów, pokrytych czarnym pyłem.
Było cicho, domy zamknięte i puste, sklepy też nieczynne i okradzione przez rabusiów z wina i jedzenia, a przed jubilerem leżały złote łańcuszki i zegarek.
Instrumental i Marsjanie (1:43 - 2:26)
Ulla!
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
Zatrzymałem się, wypatrując skąd dochodził ten dźwięk. To tak jakby potężna pustynia domów wyrażała głosem swój strach i samotność...
Instrumental i Marsjanie (2:37 - 3:08)
Ulla!
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
Ten osamotniony jęk zawodzenia wbijał mi się w mózg i zawładał mną. Byłem ogromnie zmęczony, obolały, głodny i spragniony. Dlaczego wędrowałem samotnie po tym mieście śmierci? Dlaczego ja żyłem, skoro Londyn legł w czarnym całunie? Czułem nieznośną samotność, włócząc się po wyludnionych ulicach, przyzywany nieubłaganie tym płaczem...
Instrumental i Marsjanie (3:37 - 4:40)
Ulla!
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
Ponad drzewami na Primrose Hill dostrzegłem machinę bojową, z której dobiegało to wycie. Przekroczyłem Regents Canal, a tam stała druga machina - równie nieruchoma jak pierwsza.
[Marsjanie]
Ulla! Ul-!
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
I nagle dźwięk ucichł. A spustoszenie i samotność stały się nie do zniesienia. Dopóki ten dźwięk trwał, Londyn wciąż wydawał się żywy. Teraz, nagle nastąpiła zmiana, coś przeminęło i wszystko co pozostało, to ta zupełna cisza. Podniosłem głowę i zobaczyłem trzecią machinę. Wyprostowaną i nieruchomą, jak pozostałe.
Opanowała mnie bezmyślna determinacja. Oddam swe życie Marsjanom, tu i teraz.
Gdy tak szedłem w stronę tytana, dostrzegłem mnóstwo czarnych ptaków krążących i obsiadających kopułę machiny.
Rzuciłem się biegiem nie czując strachu, tylko dzikie uniesienie. Z kopuły zwisały czerwone strzępy mięsa, dziobane i szarpane teraz przez zgłodniałe ptaki.
Instrumental (6:20 - 7:04)
[Narrator: Richard Burton („Dziennikarz”)]
Wspiąłem się na szczyt wzgórza, a pode mną był obóz Marsjan. To była potężna przestrzeń, a na niej a powalone na ziemię machiny oraz Marsjanie - martwi... zabici. Po tym, jak zawiodły wszystkie ludzkie środki - zabici przez najskromniejsze istoty na Ziemi, przez bakterie. Maleńkie, niewidzialne bakterie!
Gdy tylko najeźdźcy przybyli, gdy tylko napili się i nakarmili, nasi mikroskopijni sojusznicy zaatakowali ich.
I od tego momentu byli już straceni!
Instrumental (7:50 - 8:35)