[Narracja: Richard Burton ("Dziennikarz")]
W ostatnich latach XIX wieku nikt nie dałby wiary temu, że ktokolwiek przygląda się nam ze światów leżących w pustce kosmosu. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że możemy być obserwowani tak, jak stworzonka pod mikroskopem, które się roją i rozmnażają w kropli wody.
Tylko garstka osób rozważała możliwość życia na innych planetach. A jednak umysły nieporównanie doskonalsze od naszych obserwowały Ziemię zazdrosnymi oczami
i - powoli lecz konsekwentnie - obmyślały swoje plany przeciwko nam…
Instrumental (0:37 - 4:51)
[Narracja: Richard Burton ("Dziennikarz")]
O północy 12 sierpnia, olbrzymi obłok świetlistego gazu oderwał się z powierzchni Marsa i pospieszył w stronię Ziemi. Były to rakiety, niewidzialnie pędzące 200 milionów mil pustki i mające sprowadzić na naszą Ziemię tyle nieszczęść.
Na moich oczach pojawił się kolejny strumień gazu. To startowała kolejna rakieta.
Instrumental (5:14 - 5:54)
[Narracja: Richard Burton ("Dziennikarz")]
I tak było przez dziesięć następnych nocy. Jasnozielone rozbłyski z Marsa pozostawiające za sobą zieloną mgłę. Widok nawet przepiękny ale w istocie niepokojący.
Astronom Ogilvy zapewnił mnie, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Był przekonany, że nie może być żadnej żywej istoty na tej odległej planecie
[Refren: Justin Hayward]
Szansa na to, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego - on powiedział.
Szansa, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego...
Ale oni jednak… nadciągają!
[Narracja: Richard Burton ("Dziennikarz")]
Potem nadeszła noc, podczas której pierwsza rakieta doleciała do Ziemi. Wzięto ją za spadającą gwiazdę, ale następnego dnia odkryto ogromny krater i astronom Ogilvy poszedł go zbadać. Był tam rozżarzony do czerwoności cylinder o średnicy trzydziestu jardów, z którego dochodziły jakieś ciche dźwięki. Nagle górna część cylindra zaczęła się obracać i odkręcać, a Ogilvy obawiał się, że w środku jest więziony człowiek, który próbuje uciec. Chciał rzucić się na pomoc, ale intensywne żar powstrzymał go…
[Refren: Justin Hayward]
Szansa na to, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego - on powiedział.
Szansa, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego...
Ale oni jednak… nadciągają!
Tak, szansa na to, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego - on powiedział.
Szansa, że cokolwiek przyleci z Marsa, to milion do jednego...
Ale oni jednak… nadciągają!
Instrumentalne (7:46 - 8:31)
[Narracja: Richard Burton ("Dziennikarz")]
Dzisiaj wydaje mi się całkowicie niewiarygodne, że wtedy wszyscy spędzali ten wieczór tak, jak każdy inny…
Ze stacji kolejowej dobiegały odgłosy przejeżdżających pociągów, dzwoniących i dudniących, co odległość zmiękczała niemal do melodii.
Wszystko wydawało się takie bezpieczne i spokojne…