Dostałem list od L. B. J.1
Było napisane: „To twój szczęśliwy dzień.
Czas wciągnąć na siebie spodnie khaki.
Choć to może wydawać się dziwne,
nie mamy tu dla ciebie roboty,
więc wysyłamy cię do Wietnamu”.
[Refren:]
Lyndon Johnson powiedział narodowi:
„Nie obawiajcie się eskalacji.
Staram się wszystkich zadowolić.
Choć tak naprawdę to nie jest wojna,
wysyłamy jeszcze pięćdziesiąt tysięcy,
by chronić Wietnam przed Wietnamczykami”.
Zeskoczyłem ze starego transportowca
i zapadłem się w błoto aż po uda.
Kląłem, aż kapitan mnie opieprzył.
„Nieważne, jak bardzo pada.
Pomyśl o całym tym terenie, który zdobywamy;
nie wyłaź tylko z miasta ani na krok”.
[Refren]
Każdej nocy miejscowi
przemykają się obok śpiących straży.
Idą dołączyć do Wietkongu2.
W czasie swych nocnych małych akcji
zakładają czarne piżamy
i przychodzą strzelać do mnie z moździerzy.
[Refren]
Krążymy w helikopterach
jak gromada wielkich pasikoników,
daremnie szukając Wietkongu.
Zostawili wiadomość, że sobie poszli.
Udali się do Sajgonu,
by utrzymać pozycje swego rządu.
[Refren]
No i siedzę w tym polu ryżowym,
rozmyślając o Wielkim Ojcu
i wiem, że Lyndon bardzo mnie kocha.
Jednak ze smutkiem wspominam,
jak wtedy, w listopadzie,
powiedział, że nigdy nie będę musiał jechać.
[Refren]
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Lyndon_B._Johnson; za jego prezydentury doszło do interwencji amerykańskiej w Wietnamie i wojna wietnamska (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_wietnamska) rozgorzała na dobre.2. Partyzantka wietnamska; https://pl.wikipedia.org/wiki/Wietkong